Czas

Czy ten dzień przybliżył mnie do czegokolwiek? Czy umrze w przeciętności, w masie innych przepalonych dni? A, czy gdybym nawet zrobił w nim coś pożytecznego, to czy byłoby to prawdziwie pożyteczne? I jaki sens tej pożytecznosci? I jakie widoki na przyszłość z niej? Chyba, ze to gambling najcenniejszym co mam - czasem - żeby na końcu przegrać, kolejny raz tak samo i powiedzieć sobie:
"no tak! przegrałem, ale podjąłem (święte!)ryzyko". Najczystsza racjonalizacja błędu.

 

Ale ciężko o odwage, ciężko o zmiane. Proste status quo i ciepłe papcie, wolne tykanie dalej, z nadzieją, że zmieni sie samo - że świat zaskoczy, że przymusi, bo samemu... samemu za cieżko o odwage.

 

Być może te złe momenty, one wyjmą z letargu. Oby.

 

„Pierwsza zasada inwestowania to „nie trać pieniędzy”. Druga zasada to „Nie zapomnij o pierwszej zasadzie”.

„Pierwsza zasada życia to „nie marnuj czasu”. Druga zasada to „Nie zapomnij o pierwszej zasadzie”.

Cd. poprzedniego postu

1)

Zaczalem sie zastanawiac czy przypadkiem moja bialo-kolnierzykowa praca nie degraduje mnie intelektualnie. Czy to jak wyglada moje obecne klikanie w komputer nie bazuje jedynie na "wrodzonej" "inteligencji". Jest takie wideo gdzie Zukerberg mowi, ze woli zatrudniac ludzi z mniejszym doswiadczeniem, ale "inteligentniejszych". Czy to nie jest jeszcze bardziej istotne w tych czasach gdy LLMy potrafia wypluwac z siebie duzo skuteczniejsze tresci w porownaniu do wczesniejszego google? I czy to, ze przelaczenie sie miedzy wieksza iloscia kontekstow nie ubozeje jeszcze bardziej mojej kreatywnosci przez wielkszy brak jalowego czasu przywolujac to co powiedzial Zybertowicz?

Kolejna kwestia jest to, ze taka bazuje na nadbudowanym systemie -  myslalem, ze moglbym to porownac do prawa bo tez jest jakims nadbudowanym systemem, ale prawo nie jest tak bardzo odlaczone od fizycznej rzeczywistosci i w branzy "software" nie ma interpretacji, jest jedynie logika zwiazana z tym jak dziala urzadzenie. Nie pracuje w miejscu kontaktu urzadzenia z rzeczywistoscia, pracuje w miejscu kontaktu urzadzenia z czlowiekiem... To, ze ta wiedza i umiejetnosci sa bezuzyteczne i te pytania wyzej... odechciewa mi sie takiej pracy, ale nie moge mentalnie z niej zrezygnowac bo poki co dobrze za to placa. Ciekawe dlaczego taka praca jest dobrze platna...

Po prostu jeszcze inna odslona czystosci versus zastosowan.


2)

Nie mam ochoty myslec na temat ogolu. Gdy sluchalem tej rozmowy to mialem wrazenie, uniesienie, ze wejde w polemike na temat spolecznych konsekwencji tego i tamtego, ale widze zbyt duzo roznych "odnog" gdzie kazdej musialbym nadac jakas swoja subiektywna wage i... i nie mam ochoty. Nawet gdybym doszedl do "czegos", to byloby to tylko subiektywne, a nie mam zadnej wladzy, zeby moc to narzucic i nie mam ochoty do tego przekonac. Jestem wychowany w korwinistowskim duchu.

 

3)

Co mnie zaciekawilo to historia o studentach najlepszych uniwersytetow, ktorzy nie potrafia czytac ksiazek. Wydaje mi sie, ze to jest problem z tymi "najlepszymi" uniwersytetami - nie szkola prawdziwej elity. Uzywanie rozpraszaczy przez dzieci ludzi np. z doliny krzemowej jest kontrolowane - nie sa skazone skrocona umiejetnoscia poswiecania uwagi. Rozumiem, ze problemem jest to czy do utrzymywania i poprawiania jakiegos procesu/instytucji dalej bedzie potrzeba tyle samo wyksztalconych ludzi: obstawiam, ze mniej - tak samo jak to jest z komputerami.

 

4)

Co do przelomow naukowych..  przemyslenia Sabine Hossenfelder youtube.com

leap of faith

"2 lipca 2025, egzamin wstępny na matematykę II stopnia."

od dzisiaj do 2 lipca 2026 jest 453 dni

1 2 3 ... 6